9/16/2013

Sonata romantyczności - Caspar David Friedrich




" W naturze wszystko dokonuje się poza czasem możliwym do uchwycenia chronometrem.
Tu, jak we śnie, czasem rządzą poza rozumowe reguły.
Nie można ściśle określić tego, co dzieje się pomiędzy zaśnięciem, a przebudzeniem, między wychodzeniem z nicości a powrotem do niej..."


Malarstwo niemieckie XIX wieku w większości przeniknięte jest ideą głębokiej jedności natury i ludzkiego ducha.



Ujawnia się jednak również ideologia artystyczna obciążona wątpliwej konieczności balastem myślenia  o historii i rzeczywistości w kategoriach patriotycznego obowiązku artysty.

Takie okoliczności preparowały twórcę - interpretatora rozgrywających się wydarzeń. 

Istniała też sztuka tzw. oficjalna, która była transporterem barokowych doświadczeń.
Jej funkcja polegała na heroizacji i dokumentatorstwie, odzwierciedlała ruchy 
społeczno - polityczne. Było to jak zwykle w takich przypadkach, odbiciem działalności panujących władców, rządów.

Ale pomiędzy tymi dwoma, pojawiło się malarstwo powstałe w wyniku 
"Konkursów Weimarskich".
W tym kręgu zaznaczyły się tematy komentujące raczej postawy ludzkie wobec życia, dziejów i przyrody.

Filozoficzna koncepcja wyrażająca się w intymnej i dyskretnej wizji świata i sposobie życia.
To jakby wzbogacony o głębię i prawdę - inny strumień tej samej wody.
ISTOTA JEGO SKUPIAŁA SIĘ WOKÓŁ DOKONUJĄCEJ SIĘ WŁAŚNIE PRZYRODY, 
A WESPÓŁ Z NIĄ LOSU CZŁOWIECZEGO; 
w skrytości przed widzem, który tu może tylko czytać 
z pochylenia ramion, czystej tablicy pleców...


 I darmo szukać by w tej twórczości zgiełku historycznych
przełomów w duchu narodu.
 
Historia dlań działa się w zgodzie z ruchem wskazówek zegara przyrody i jej praw, które coraz częściej z woli beztroskiego człowieka przestają być i jego prawami...

Tu krajobrazy ani saskie, ani niemieckie stają się esencją WSZECH KRAJOBRAZU, jako kreacji natury.




DYSKRECJA MISTRZA FANTASMAGORII


               



Prorocze sny i przekonanie, że coś już kiedyś się zdarzyło, przeczucia ale i piękno świata natury postrzeganego czysto i z zadziwieniem, z zachwytem i pokorą.
To aura towarzysząca malarstwu CASPARA DAVIDA FRIEDRICHA, który urodził się na Pomorzu, a studia ukończył w Akademii kopenhaskiej.

Znał Goethego, zapomniano o nim na długo. Powrócił dopiero w drugiej połowie XX wieku za sprawą ówczesnego kustosza Luwru, Michela La Cotte.
Także i ja poznałam go tam, w Paryżu...

Przy ulicy Pave, w dzielnicy żydowskiej, w małym sklepiku z bibelotami leżała przepięknie wydana książeczka: "La pointure de la Caspar David Friedrich".
Nie kupiłam jej, ale duch zawartych w niej reprodukcji pozostał ze mną aż do dziś.
I choć ciało twórcy dawno obumarło, a malarstwo często i niesłusznie traktowane jest z pewnym pobłażaniem, dla mnie wciąż żyje jako MISTRZ ROMANTYCZNOŚCI, odrodzony w smutku i niepokoju tkając dalej nić żywota.

 
We friedrichowskim sposobie patrzenia i zachowania intymności - postać człowieka, drobna, wtopiona w grę świateł jest uosobieniem tego, co powoli lecz nieuchronnie tracimy w aroganckiej rzeczywistości dnia dzisiejszego; myśli i refleksji umykających w czasoprzestrzenie o zmierzchu, o świcie, nocą, w przerwie na ...lunch.

Friedrich był raczej poetą formy i treści aniżeli rasowym malarzem.
Urok jego obrazów nie jest jednak literacką fabułą czy bezładnym następstwem metafor, przenośni i rzeczywistości w sieci poetyckich wizji.
Ciągłość muzyczna w ciszy jest ciągłością skrywanej lub jawnej romantyczności. 
Friedrich koncentrował ją w soczewkach miłości do rzeczywistego, nie wykoślawionego drwiną piękna.
Przepuszczał przez pryzmat fantazji i bogatej osobowości wszelkie informacje i schwytane 
na ...gorącym uczynku nostalgie.

                             

Jego twórczość absorbuje ciszę, a moje słowa o nim i jego sztuce przenoszą kolejne zachody i wschody słońca dla wszystkich wtajemniczonych w krąg...romantyczności.Ona z kolei jest prawem do subiektywnych uczuć.
Dlatego on nie ujawnia i nie gwałci intymności portretami.Jego wiara w człowieka jest wiarą w zdolność do wszechmiłości, w której...ISTNIEJĄ RÓŻNE FORMY I STOPNIE ZAANGAŻOWANIA.

                                               


Ekranem zrozumienia jest cisza pleców oddzielających od brutalności i chłodu kpin.
Pejzaż, który witasz każdego ranka stojąc twarzą do słońca, jest wspólnym pasmem energii, a istnienie ich warunkuje nasza obecność.
I choćbyś nie chciał, właśnie te niepozorne rzeczy, są "miejscami", w których mają początek nasze codzienne zmagania.
Odwrócenie plecami, w tym wypadku nie ma w sobie nic z prostackiej ignorancji. Ono skupia jedynie energię i siłę na przeżycie kolejnego dnia. 

                                              

Codzienne zmagania prędzej czy później doprowadzają człowieka do krawędzi. 
Jest nią chwila, w której zmuszony jest się zatrzymać.
Czasem to śmierć lub choroba, ale często przebłysk myśli i pytanie, dokąd i po co tak pędzę i co daje mi tak na prawdę to co w trudzie, zapominając kim jestem, zdobywam?





Z czasem więc metaforycznie wszyscy spotkamy się "Na żaglowcu" wypatrując z nadzieją własnej Arkadii, Ziemi Obiecanej.
Ten obraz właśnie ("Na żaglowcu"), gdzie pierwszy plan szczegółowo opisuje postacie i ich kontekst, tworzy niezwykły kontrast z drugim, ale bardzo odległym planem.
Drugi plan; nowy, nieznany lub zapomniany ląd, symbol wieczności albo zapomnianej nadziei, do której wszyscy zmierzamy chcąc nie chcąc.
 
Spotykamy się "Na żaglowcu" w milczących postaciach kobiety i mężczyzny.

Romantyczność Friedricha jest jak nowa pieśń, nowa kompozycja z wariacjami na odwiecznie istniejące tematy życia i... człowieka 
w darowanym mu czasie.



Przyjacielu,

bądź zdrów. Tymczasem ja powracam znów twarzą do rzeczywistości.



Ko_Maria, wrzesień 2013