" W naturze wszystko dokonuje się poza czasem możliwym do uchwycenia chronometrem.
Tu, jak we śnie, czasem rządzą poza rozumowe reguły.
Nie można ściśle określić tego, co dzieje się pomiędzy zaśnięciem, a przebudzeniem, między wychodzeniem z nicości a powrotem do niej..."
Malarstwo niemieckie XIX wieku w większości przeniknięte jest ideą głębokiej jedności natury i ludzkiego ducha.
Ujawnia się jednak również ideologia artystyczna obciążona wątpliwej konieczności balastem myślenia o historii i rzeczywistości w kategoriach patriotycznego obowiązku artysty.
Ujawnia się jednak również ideologia artystyczna obciążona wątpliwej konieczności balastem myślenia o historii i rzeczywistości w kategoriach patriotycznego obowiązku artysty.
Takie okoliczności preparowały twórcę - interpretatora rozgrywających się wydarzeń.
Istniała też sztuka tzw. oficjalna, która była transporterem barokowych doświadczeń.
Jej funkcja polegała na heroizacji i dokumentatorstwie, odzwierciedlała ruchy
społeczno - polityczne. Było to jak zwykle w takich przypadkach, odbiciem działalności panujących władców, rządów.
Ale pomiędzy tymi dwoma, pojawiło się malarstwo powstałe w wyniku
"Konkursów Weimarskich".
W tym kręgu zaznaczyły się tematy komentujące raczej postawy ludzkie wobec życia, dziejów i przyrody.
W tym kręgu zaznaczyły się tematy komentujące raczej postawy ludzkie wobec życia, dziejów i przyrody.
Filozoficzna koncepcja wyrażająca się w intymnej i dyskretnej wizji świata i sposobie życia.
To jakby wzbogacony o głębię i prawdę - inny strumień tej samej wody.
ISTOTA JEGO SKUPIAŁA SIĘ WOKÓŁ DOKONUJĄCEJ SIĘ WŁAŚNIE PRZYRODY,
A WESPÓŁ Z NIĄ LOSU CZŁOWIECZEGO;
w skrytości przed widzem, który tu może tylko czytać
z pochylenia ramion, czystej tablicy pleców...
A WESPÓŁ Z NIĄ LOSU CZŁOWIECZEGO;
w skrytości przed widzem, który tu może tylko czytać
z pochylenia ramion, czystej tablicy pleców...
I darmo szukać by w tej twórczości zgiełku historycznych
przełomów w duchu narodu.
Tu krajobrazy ani saskie, ani niemieckie stają się esencją WSZECH KRAJOBRAZU, jako kreacji natury.
DYSKRECJA MISTRZA FANTASMAGORII
Prorocze sny i przekonanie, że coś już kiedyś się zdarzyło, przeczucia ale i piękno świata natury postrzeganego czysto i z zadziwieniem, z zachwytem i pokorą.
To aura towarzysząca malarstwu CASPARA DAVIDA FRIEDRICHA, który urodził się na Pomorzu, a studia ukończył w Akademii kopenhaskiej.
Znał Goethego, zapomniano o nim na długo. Powrócił dopiero w drugiej połowie XX wieku za sprawą ówczesnego kustosza Luwru, Michela La Cotte.
Także i ja poznałam go tam, w Paryżu...
Przy ulicy Pave, w dzielnicy żydowskiej, w małym sklepiku z bibelotami leżała przepięknie wydana książeczka: "La pointure de la Caspar David Friedrich".
Nie kupiłam jej, ale duch zawartych w niej reprodukcji pozostał ze mną aż do dziś.
I choć ciało twórcy dawno obumarło, a malarstwo często i niesłusznie traktowane jest z pewnym pobłażaniem, dla mnie wciąż żyje jako MISTRZ ROMANTYCZNOŚCI, odrodzony w smutku i niepokoju tkając dalej nić żywota.
Friedrich był raczej poetą formy i treści aniżeli rasowym malarzem.
Urok jego obrazów nie jest jednak literacką fabułą czy bezładnym następstwem metafor, przenośni i rzeczywistości w sieci poetyckich wizji.
Ciągłość muzyczna w ciszy jest ciągłością skrywanej lub jawnej romantyczności.
Friedrich koncentrował ją w soczewkach miłości do rzeczywistego, nie wykoślawionego drwiną piękna.
Friedrich koncentrował ją w soczewkach miłości do rzeczywistego, nie wykoślawionego drwiną piękna.
Przepuszczał przez pryzmat fantazji i bogatej osobowości wszelkie informacje i schwytane
na ...gorącym uczynku nostalgie.
na ...gorącym uczynku nostalgie.
Jego twórczość absorbuje ciszę, a moje słowa o nim i jego sztuce przenoszą kolejne zachody i wschody słońca dla wszystkich wtajemniczonych w krąg...romantyczności.Ona z kolei jest prawem do subiektywnych uczuć.
Dlatego on nie ujawnia i nie gwałci intymności portretami.Jego wiara w człowieka jest wiarą w zdolność do wszechmiłości, w której...ISTNIEJĄ RÓŻNE FORMY I STOPNIE ZAANGAŻOWANIA.
Ekranem zrozumienia jest cisza pleców oddzielających od brutalności i chłodu kpin.
Pejzaż, który witasz każdego ranka stojąc twarzą do słońca, jest wspólnym pasmem energii, a istnienie ich warunkuje nasza obecność.
I choćbyś nie chciał, właśnie te niepozorne rzeczy, są "miejscami", w których mają początek nasze codzienne zmagania.
Odwrócenie plecami, w tym wypadku nie ma w sobie nic z prostackiej ignorancji. Ono skupia jedynie energię i siłę na przeżycie kolejnego dnia.
Codzienne zmagania prędzej czy później doprowadzają człowieka do krawędzi.
Jest nią chwila, w której zmuszony jest się zatrzymać.
Jest nią chwila, w której zmuszony jest się zatrzymać.
Czasem to śmierć lub choroba, ale często przebłysk myśli i pytanie, dokąd i po co tak pędzę i co daje mi tak na prawdę to co w trudzie, zapominając kim jestem, zdobywam?
Z czasem więc metaforycznie wszyscy spotkamy się "Na żaglowcu" wypatrując z nadzieją własnej Arkadii, Ziemi Obiecanej.
Ten obraz właśnie ("Na żaglowcu"), gdzie pierwszy plan szczegółowo opisuje postacie i ich kontekst, tworzy niezwykły kontrast z drugim, ale bardzo odległym planem.
Drugi plan; nowy, nieznany lub zapomniany ląd, symbol wieczności albo zapomnianej nadziei, do której wszyscy zmierzamy chcąc nie chcąc.
Romantyczność Friedricha jest jak nowa pieśń, nowa kompozycja z wariacjami na odwiecznie istniejące tematy życia i... człowieka
w darowanym mu czasie.
w darowanym mu czasie.
Przyjacielu,
bądź zdrów. Tymczasem ja powracam znów twarzą do rzeczywistości.
Ko_Maria, wrzesień 2013